Moje lekarstwo, jadę do Ciebie Zobaczymy czy uleczysz moje krwawe rany Chciałbym przy Tobie znów poczuć się jak w niebie I nigdy już nie czuć się rozczarowany Nie wiem co mogę myśleć I czego się spodziewać Czy w ogóle do mnie przyjdziesz Czy może powiesz, że Cię nie ma Wiele razy już to miało być Nigdy jednak nam się nie udało Złości swej wtedy nie umiałem kryć Bo coś już wtedy między nami powstało To jest nieodgadnione Nie umiem nazwać nawet tego czegoś Może wreszcie myśli będą spełnione I już nie będzie rozczarowania mego Nie wiem już nawet czy dobrze robimy Ktoś na pewno przez to ucierpi A my o tym wiedząc nadal do tego dążymy Nie patrząc nawet na wymiar konsekwencji Mnie prowadzi moje serce A ja zawsze mu ufałem Choć raz niedawno rozczarowałem się wielce I daleko od siebie je schowałem Zrozumiałem jednak, Że bez niego to już sensu nie ma Ogarniał mnie nicości bezmiar I na życie już czyhała hiena Codziennie dużo rozmyślam Ty zajmujesz mi najwięcej czasu Bez wahania mogę to przyznać Że w me życiu wprowadziłaś trochę chaosu Poczekam na rozwój wydarzeń Szczerze jednak myślę, że znów nic z tego Znów rozczarowanie zamiast spełnionych marzeń I długie czekanie do terminu następnego…
|